Widywałam go prawie codziennie. Co tu kryć – bywał denerwujący, choć ogólnie nawet miły. Najgorszy był jego nałóg – na potęgę palił papierosy. Wychodził ze swojego mieszkania, siadał na krześle (nawet nie otwierał okna!) i kurzył… Ależ to było irytujące! Czuć było w całym domu. Poproszony o zaprzestanie swego rytuału, nieco się ograniczył. Od kilku miesięcy w ogóle nie czuć tytoniu. Rzucił? Zachorował? Otóż nic z tych rzeczy. Umarł. Tak po prostu i po cichu. Palił papierosy, jeździł rudym Tico i lubił łowić ryby. Fernandel spod 65.
umarł przez papierosy? w domu? własnie go znaleźli?
OdpowiedzUsuńFoksal - podobno umarł przez papierosy (rak płuc). Nikt go nie znalazł, miał żonę. Nie wiem czy umarł w domu czy w szpitalu. Tak mi się refleksyjnie zrobiło, że mało wiemy o swoich sąsiadach...
OdpowiedzUsuń