11.9.09

OSIOŁEK W KIERACIE

Czuję się jak osioł w kieracie. Żyję w systemie: zmiana pieluchy – owsianka – zabawa – usypianie – zmiana pieluchy – spacer - obiadek (pierwsze danie) - zmiana pieluchy – zabawa - obiadek (drugie danie) – spacer/zabawa - zmiana pieluchy – deser - popołudniowy marud - próba usypiania – kaszka – zabawa – kąpiel - próba usypiania – sen – karmienie – sen - zmiana pieluchy – karmienie – karmienie - karmienie… Od prawie 11 miesięcy nie przespałam całej nocy, czterogodzinny sen (w jednym ciągu) przydarzył mi się kilka razy. Jestem zmęczona. Nie wiem co zrobić aby Mały nie budził się w nocy co godzinę lub półtorej…

W takich momentach przypominam sobie pewną opowieść. Jeden z moich ulubionych świętych miał zwyczaj codziennej medytacji – opierał ją na zwykłych zdarzeniach obserwowanych w ciągu dnia. Pewnego razu, wieziony przez znajomego na dworzec kolejowy, zobaczył osła chodzącego w kieracie. Zwierzę wprawiało w ruch maszynę, która z kolei nawadniała całą winnicę. I wtedy święty pomyślał: „gdyby osiołek miał marzenia o dalekich podróżach i rzeczywiście się w nie wybrał, winnica by uschła. Codzienna, mozolna i nudna praca zwierzęcia pozwala wzrastać latoroślom i dawać wspaniałe owoce.”

Marzę o wspaniałej, interesującej podróży, ale jeśli w tej chwili wyprzęgnę się z kieratu dnia codziennego, moja latorośl nie da sobie beze mnie rady. Przeczekać, zrobić plany i być dobrej myśli. Przed nami wspaniały świat i mnóstwo ciekawych wypraw.

A zmęczenie? Ustępuje gdy mała buzia uśmiecha się i pokazuje „jak robi lew” :)

9 komentarzy:

  1. Mądra mamo - jeszcze przez jakiś czas będziecie dla synka "osiołkami z opowieści", a zwłaszcza Ty. Ale myślę, że mimo ogromnego zmęczenia są to chwile których byś nie zamieniła na brak tego malucha i jego niesamowitego "jak robi lew".
    ~M~

    OdpowiedzUsuń
  2. ~M~ - wiem, wiem, że bycie osiołkiem to teraz moje zadanie. Tylko czasami brakuje sił. I wiesz - kierat potrafi dobijać. Ale tak myślę tylko w chwilach zwątpienia.

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja wolę kierat od latania samopas. kiedyś wolnośc bardzo mi się podobała, ale gdy skończyly się studia, wolność zaczęła być kamieniem u nogi.
    a poza tym masz ostatnią szansę, aby sobie sprawic drugiego malucha, nie? póki pierwszy przy cycku, w pampersach i skoro o tak się nie wysypiasz. już za 2 lata, jak wszystko wróci do normy nie będziesz miała odwagi wprzęgać się w to wszystko.
    a w kwestii interesującej podróży - zapraszam na Nowolipki. nic nie dostarcza tylu emocji jak przejażdżka tramwajem, hehe.

    OdpowiedzUsuń
  4. Foksal - nie myślę o drugim dziecku, bo wiesz jak było z pierwszym dzieckiem (można sobie planować, cha, cha). Na Nowolipki wybiorę się chętnie, tylko napisz kiedy to możliwe. Nawet jeździ do Ciebie tramwaj nioskopodłogowy, a jak sama wiesz, to dość istotne :)

    OdpowiedzUsuń
  5. hehe, z drugim może pójść już piorunem, skoro cię odetkało :D
    możliwe codziennie o 17.00

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurcze u nas ten sam "problem". To że nie jesteśmy sami to marne pocieszenie ale zawsze...

    OdpowiedzUsuń
  7. Gargamelko - oczywiście niektóre rzeczy trzeba po prostu przeżyć (nie cierpię tego powiedzenia, ale: "nie my pierwsze i nie ostatnie"). Przydałby się jakiś złoty środek - bo oprócz bycia mamą jestesmy także żonami a przede wszystkim kobietami :) Pracuję nad tym aby nie dać się zwariować czego i Tobie życzę :) Wpadaj tutaj, zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  8. :-) mimo tego, że też jestem za złotym środkiem, myślę, że jeden uniwersalny złoty środek nie istnieje. Może każda kobieta powinna sobie sama go wypracować, w zależności od jej ambicji, charakteru, sytuacji, potrzeb itd.? Według mnie, trzeba przede wszystkim żyć w zgodzie z samym sobą. Jednej kobiecie "kierat" może odpowiadać; druga może sobie życzyć więcej wolności. Chodzi o to, by ta pierwsza nie narzuca swojej wizji macierzyństwa tej drugiej, i wice wersa. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Tino - czytasz nie tylko mojego bloga ale także w moich myślach :) I piszesz bardzo mądrze! Zagdzam się, że złoty środek każda mama musi wypracować samodzielnie i co najwyżej doradzić drugiej, jednocześnie szanując jej prywatność oraz wizję macierzyństwa. Dziękuję za Twój głos!

    OdpowiedzUsuń