tag:blogger.com,1999:blog-91984530073177873772024-02-19T17:23:43.289+01:00PEWNE MIEJSCEMufinkahttp://www.blogger.com/profile/13989735021865311125noreply@blogger.comBlogger32125tag:blogger.com,1999:blog-9198453007317787377.post-76681625431724964672014-08-09T10:40:00.000+02:002014-08-09T10:41:26.899+02:00MIGAWKI LITERACKIE - JOANNA BATOR* o Matce Boskiej Częstochowskiej i Jezusie: "Baba zawsze babę lepi zrozumi niż ukrzyżowany chłop, i do tego kawaler (...)" s. 191<br />
<br />
* o Matce Boskiej Częstochowskiej i modlących się kobietach: "Madonna patrzyła na nie tylko smutnymi oczami, jakby mówiła, spróbuję, ale obiecać nie mogę, bo moje możliwości są ograniczone." s. 350<br />
<br />
* "Wierzył w wyższość rybiego mięsa nad świńskim lub krowim. Na poparcie swojej tezy przytaczał cytaty z Biblii; skoro Jezus jadł ryby, to i on będzie, bo to znaczy, że nic lepszego nie ma." s. 352<br />
<br />
cyt. za: Joanna Bator, Piaskowa Góra, Warszawa 2009, WAB, wydanie I, Warszawa 2010, ss. 443, seria "Archipelagi"<br />
<br />
Książka dobra, wielowymiarowa a zarazem spójna. Podobał mi się sposób narracji i wyraźnie zbudowane postacie oraz związki między nimi. Wałbrzyski genius loci przestaje być "tamtejszy", ponieważ Piaskowa Góra mogłaby istnieć (i istniała!) w różnych regionach Polski. Drugą część czytało mi się zdecydowanie lepiej. Zaskoczenie - autorka wskazuje, że pewne ludzkie pragnienia mogą funkcjonować latami, a kiełkująca chęć zemsty potrafi wybuchnąć nawet po pół wieku. Czy człowiek pielęgnuje w sobie zło?Mufinkahttp://www.blogger.com/profile/04155401236177122834noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9198453007317787377.post-75567993937066830072013-08-23T16:02:00.000+02:002013-08-23T16:02:01.596+02:00W TYM RZECZ<strong>"Chciała być pożądana, by nie myśleć, czy jest kochana."</strong><br />
<br />
(Michel Schneider w książce <em>Marilyn. Ostatnie seanse.</em>)<br />
<br />
cyt. za: Iwona Majewska-Opiełka, <em>Siła kobiecości</em>, Sopot 2011, GWP, s. 243Mufinkahttp://www.blogger.com/profile/04155401236177122834noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9198453007317787377.post-53200127833269838632011-01-26T16:44:00.000+01:002011-01-26T16:44:14.683+01:00NJUSOWY NJU ROK<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;"><span style="font-family: "Georgia", "serif";">Czas pędzi szaleńczo i oto trzy tygodnie stycznia za nami. Nie zaklinam nowego roku żadnymi postanowieniami, bo wiem, że będzie dla mnie wyjątkowy. To kolejny „specjalny” czas w moim życiu, a jednak różniący się od poprzednich. 2011 to moment zmiany - i to rewolucyjnej. Po szesnastu nieobecności wracam, tym razem nie sama, „tam, gdzie wszystko się zaczęło”. Obawiam się trochę tego powrotu ponieważ wiem, że dla niektórych jestem wciąż nastolatką, ba, nawet małą dziewczynką. Nie chcę być tak postrzegana. Jestem już inna, niektórzy nawet nie domyślają się, jak bardzo.</span></div>Mufinkahttp://www.blogger.com/profile/04155401236177122834noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-9198453007317787377.post-85657339596033928522010-12-31T13:42:00.000+01:002010-12-31T13:42:19.129+01:00VARIA KOŃCOWOROCZNEŻycie jest o wiele bardziej skomplikowane niż "Moda na sukces" i brazylijska/argentyńska/kolumbijska telenowela razem wzięte.<br />
<br />
Nie ważne co myślisz o sobie, istotne jak postrzegają Cię inni.<br />
<br />
Kto ma pszczoły, ten ma miód. Kto ma dzieci, ten nie ma miodu :)<br />
<br />
Kłamstwo bywa sposobem na życie lub przynajmniej jego część.<br />
<br />
Doświadczenie to skarb.<br />
<br />
Narodowa tragedia nie istnieje. Są tragedie pojedynczych ludzi i ich rodzin.<br />
<br />
Dorosłość jest trudna.<br />
<br />
Cuda się zdarzają. Naprawdę.<br />
<br />
Zdumiewające, że podczas wojny toczy się zwykłe życie.<br />
<br />
Starych drzew podobno się nie przesadza. Młodsze też miewają problem ze zmianą otoczenia.<br />
<br />
Nie można umrzeć ze zmęczenia.<br />
<br />
Świadome rodzicielstwo jest bardzo wymagające.<br />
<br />
Potrzeba uporządkowania swojego życia zawsze da o sobie znać.<br />
<br />
Posiadać pasję - bezcenne.<br />
<br />
Miłość mieszka w codzienności.<br />
<br />
Biografie sławnych ludzi bywają nudne lub źle napisane.Mufinkahttp://www.blogger.com/profile/04155401236177122834noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-9198453007317787377.post-71308120850819369942010-10-10T21:12:00.000+02:002010-10-10T21:12:22.567+02:00SEKRETY I KŁAMSTWA<span style="color: black; font-family: 'Times New Roman','serif'; font-size: 12pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin;">Myślę o ludziach, którzy mają swoje tajemnice. Niby nic złego, każdy ma jakieś sekrety i nie musi się z nich spowiadać przed resztą świata. Jednak chodzi mi o specyficzną kategorię osób – ukrywających prawdę przed bliskimi. Dlaczego nie stać ich na wyjawienie jej przed rodziną? Jak bardzo musieli zabrnąć w ślepą uliczkę, by nie móc wyrzucić z siebie starych błędów? A co z teraźniejszością? Jak funkcjonować z takim balastem wiedząc, że permanentnie oszukuje się najbliższych? To musi być niezwykle męczące – ciągłe udawanie, niedomówienia, wymowne milczenie (nie, nie - nie chodzi o zdradę małżeńską). Każdy wie, że „coś jest na rzeczy”, ale nikt się nie wychyla i tym samym problem wciąż istnieje. Taka sytuacja może trwać latami. Zmienia się ten, kto ową tajemnicę ukrywa i jego bliscy, którzy coś podejrzewają. Relacje między najbliższymi już nie są takie same. Dlaczego powiedzenie prawdy tym, których się kocha, jest takie trudne?</span>Mufinkahttp://www.blogger.com/profile/04155401236177122834noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-9198453007317787377.post-15064797807933635172010-09-14T10:40:00.000+02:002010-09-14T10:40:10.893+02:00BEZTALENCIE?<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;"><span style="color: black; font-family: 'Times New Roman','serif'; font-size: 12pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-style: italic;">Zawsze zazdrościłam (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) – może lepiej powiedzieć<span style="mso-spacerun: yes;"> -</span> podziwiałam ludzi za dwie rzeczy: prawdziwe pasje oraz odkrycie swojego powołania i miejsca na ziemi. Wiem co mnie fascynuje, wiem jaki powinnam zawód wykonywać – nawet pani psycholog po przeprowadzeniu testów stwierdziła, że jestem właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Ale… No właśnie. Czegoś mi brakuje. Obserwując różne blogi zastanawiam się, jaki ja mam talent? Dziewczyny szyją piękne rzeczy, ozdabiają domy, które wyglądają jak z pism wnętrzarskich, robią przetwory, itd. A ja? Wprawdzie podobno nasze mieszkanie wygląda nieźle, niektórzy nawet pytają o nazwisko architekta wnętrz </span><span style="color: black; font-family: Wingdings; font-size: 12pt; line-height: 115%; mso-ascii-font-family: 'Times New Roman'; mso-bidi-font-family: 'Times New Roman'; mso-bidi-font-style: italic; mso-char-type: symbol; mso-hansi-font-family: 'Times New Roman'; mso-symbol-font-family: Wingdings;"><span style="mso-char-type: symbol; mso-symbol-font-family: Wingdings;">J</span></span><span style="color: black; font-family: 'Times New Roman','serif'; font-size: 12pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-style: italic;">… Oczywiście, to mnie cieszy. Jednak momentami czuję się taka… nijaka. Nie, nie chcę pochwał i zachwytów. Chcę tylko odkryć dziedzinę życia, w której mogłabym się całkowicie spełniać. Tak aby po drugiej stronie życia nie usłyszeć „głęboko zakopałaś swój jedyny talent”.</span></div>Mufinkahttp://www.blogger.com/profile/04155401236177122834noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-9198453007317787377.post-68290934028537850362010-08-28T09:28:00.000+02:002010-09-03T11:07:14.916+02:00W SINĄ DAL...<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFqN3HgfUMZNpOG9amd9eS-gF_TCA_YVlhr2HJDgAQ7Y0awodYzZkwFrBmdl9M8n7SQ-_76Emoby88dc1wUHyheal9GklZkmVVjci2GNqYOUhP-zwiWyD6AZtAaXVRAiF9tAk5YSciooc/s1600/20070804_fot.+Inga+Matysiak_0067.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" ox="true" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFqN3HgfUMZNpOG9amd9eS-gF_TCA_YVlhr2HJDgAQ7Y0awodYzZkwFrBmdl9M8n7SQ-_76Emoby88dc1wUHyheal9GklZkmVVjci2GNqYOUhP-zwiWyD6AZtAaXVRAiF9tAk5YSciooc/s320/20070804_fot.+Inga+Matysiak_0067.JPG" /></a></div>Mufinkahttp://www.blogger.com/profile/04155401236177122834noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-9198453007317787377.post-83260418603174112582010-08-08T20:24:00.001+02:002010-08-09T09:28:56.298+02:00O WDZIĘCZNOŚCIIle kosztuje dobry uczynek? Jaką wartość ma czyjaś pomoc? Jak podziękować za coś, czego nie da się zmierzyć, nie można wycenić? Nie, nie mam na myśli łapówek – chodzi mi o zwykłą ludzką wdzięczność. Tylko ten, któremu pomagamy zna prawdziwą wartość pomocy. Ale tylko niosący pomoc wie, jak możemy mu za to odpłacić, choć często zupełnie tego nie oczekuje (tak, zdarzają się jeszcze ludzie pomagający bezinteresownie!). Czasami to drobiazg, kwiaty lub zwykłe „dziękuję”.<br /><br />Zostałam obdarowana – to piękny prezent. Poczułam się doceniona: to, co wykonuję codziennie, niejednokrotnie z trudem, zostało zauważone. Liczy się gest oraz fakt, że ktoś stwierdził: „ona naprawdę się stara”. Kiedy spojrzę na mój prezent – wspomnę ciepło ofiarodawcę, a najbardziej ucieszy mnie, że pomyślał o mnie oraz zadał sobie trud aby dać mi coś, o czym marzyłam.<br /><br />Bo nawet najpiękniejszy prezent to tylko symbol. Najważniejsza jest pamięć serca.Mufinkahttp://www.blogger.com/profile/13989735021865311125noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9198453007317787377.post-40499219261791467532010-07-31T21:25:00.001+02:002010-07-31T21:27:35.428+02:00KRÓLESTWO ZA...• Ciszę (nie tę przedwyborczą)<br />• Całkowicie przespaną noc<br />• Kąpiel, niekoniecznie w kozim mleku, ani nawet z pianą<br />• Kakao w kubku z czerwonym serduszkiem<br />• Kawę z dużą ilością mleka (niekoniecznie w kubku z czerwonym serduszkiem)<br />• Owocową sałatkę<br />• Godzinę z książką<br />• Masaż pleców i karku<br />• Dzień „roboczy” krótszy niż 16 godzin<br />• Białą damę ze Smaków Warszawy<br />• …Mufinkahttp://www.blogger.com/profile/13989735021865311125noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-9198453007317787377.post-78715202037615365892010-06-19T12:27:00.001+02:002010-06-19T12:31:22.819+02:00OBYWATELKO, OBYWATELU!Obserwując młodzież, dorosłych i tych bardziej zaawansowanych wiekowo już dawno doszłam do wniosku, że społeczeństwo obywatelskie to mit. Na poziomie klas, szkół, osiedli, miasteczek i miast – brak dużej ilości inicjatyw mających znaczący wpływ choćby na poprawę zwykłego życia. Nie chodzi mi o akcje „społecznościowe” – oto wszyscy bierzemy łopaty i siejemy trawnik na osiedlu; nie te czasy i nie ten ustrój. Przykład? W moim bloku nie ma wjazdu dla wózków. Przecież nikt z administracji sam z siebie nie zajmie się tym problemem, dopóki osoby zainteresowane nie zaczną naciskać. Tak samo będzie w sprawie różnych ustaw, także tej szeroko ostatnio dyskutowanej, dotyczącej przeciwdziałania przemocy w rodzinie. Analogicznie – w kwestii głupich, szkodliwych czy seksistowskich reklam. W tej sprawie działa Stowarzyszenie Twoja Sprawa (www.twojasprawa.org.pl), które ma na swym koncie spore sukcesy, m.in. zakaz eksponowania pism pornograficznych w kioskach. Tak, trzeba działać, jeśli nam coś nie pasuje. Dzięki ludziom aktywnym na Kabatach powstał park, w którym każdy z mieszkańców, po uzgodnieniu z architektem zieleni, może zasadzić drzewko lub krzew dla kogoś bliskiego. A całą inicjatywę wymyślił i przeprowadził jeden z mieszkańców, pan Karol, początkowo rugany przez urzędników. Można? Można!<br /><br />Dlatego: systematycznie od kilku lat to ja decyduję czyje konto zasili 1% mojego podatku; jutro podrepczę na wybory, a przed wyborami parlamentarnymi pójdę na spotkanie z kandydatem, na którego będę chciała oddać głos, by potem – patrzeć mu na ręce :) Znajomy mojej siostry, Anglik, kiedyś ze zdziwieniem ją zapytał: „Ty nie wiesz kto jest w radzie Twojej dzielnicy? Nie chodzisz do niego do biura i nie pytasz dlaczego nie interesuje się tą czy tamtą sprawą? W naszej dzielnicy szwankowała kanalizacja, więc poszliśmy do niego i musiał się tym zająć!”<br /><br />Tak… czas by hasłu „demokracja” przywrócić właściwą treść. Od nas naprawdę dużo zależy – i ja w to wierzę. Potrzeba tylko wysiłku. Ale przecież nikt nie obiecywał, że będzie łatwo :)Mufinkahttp://www.blogger.com/profile/13989735021865311125noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-9198453007317787377.post-1524597891759662462010-06-08T13:50:00.000+02:002010-06-08T13:51:28.558+02:00A JEST CHWILA TAKA...Dobrze rozumieją to poważnie chorzy, umierający lub dotknięci podobną sytuacją. Są w życiu takie chwile (ojej, ale zabrzmiało banalnie), że człowiek zostaje całkiem sam. Nieważne, czy to na szpitalnym łóżku czy w domu czy w jakimś innym miejscu; nieważne też jak długo trwa owa chwila – chodzi o fakt i przekroczenie pewnej granicy. Choćby nie wiem ile osób podtrzymywało na duchu w krytycznej sytuacji, wysyłało dziesiątki smsów i e-maili, że „wszystko będzie dobrze i ułoży się, zobaczysz”, trzymało za rękę, przytulało – jest taki moment, kiedy człowiek staje sam w obliczu swojego lęku i bólu. Może to trwać dłużej lub zaledwie chwilę, ale jest. I trzeba się z tym zmierzyć, bo nie ma już odwrotu ani możliwości ucieczki. Co wtedy? Bezsilność, pustka, poczucie osamotnienia i łzy. Nierzadko modlitwa lub panika.<br /><br />„A jest chwila taka, że Bóg nakazał płacz. Więc lepiej płakać.”<br /><br />Jakie to szczęście, że każda burza mija, a czasami widać nawet tęczę…Mufinkahttp://www.blogger.com/profile/13989735021865311125noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-9198453007317787377.post-11934634296562522882010-05-20T10:36:00.002+02:002010-05-20T10:38:21.369+02:00ZMIANOWY ZAWRÓT GŁOWYJestem zdania, że pewne elementy rutyny są w życiu potrzebne, ponieważ dzięki nim czujemy się bezpieczni, a zwykły dzień staje się w miarę przewidywalny. Oczywiście, zawsze zostawiam margines na to co nieoczekiwane i zaskakujące. Wszelkie zmiany (zwłaszcza te in plus) witam z radością – one powodują, że nie stoję w miejscu, mam szanse na rozwój, lepsze poznawanie siebie, odkrywanie swoich oczekiwań, pragnień, weryfikację wartości. Ale… Czasami, a wręcz mam wrażenie, że zawsze – zmiany nadchodzą lawinowo i wnikają w każdą dziedzinę życia jednocześnie. Tak jest i tym razem. Nadchodzi po prostu rewolucja. Chcę skupić się na jej jednym elemencie, a życie podsuwa mi kilka innych pilnych spraw, którymi muszę się zająć natychmiast, a przynajmniej dokładnie przemyśleć. Czy to sposób na to aby nadmiernie nie koncentrować się na jednej kwestii, bo zwariuję? A czy od nadmiaru pytań nie stracę głowy? Dużo, bardzo dużo się dzieje… Jednak najważniejsze, że nie jestem w tym sama – mam szczęście.Mufinkahttp://www.blogger.com/profile/13989735021865311125noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-9198453007317787377.post-12546760164203460842010-03-04T15:26:00.008+01:002010-03-04T15:30:17.224+01:00STAROŚĆ TO RADOŚĆOstatnio wokół mnie coraz więcej emerytów – nie znaczy to, że sama zasiliłam ich szeregi, ale przyznacie chyba, że w południe spacerują raczej matki z dziećmi, przedszkolaki, wagarowicze lub właśnie emeryci. W moim bloku zdecydowana większość lokatorów to ludzie w wieku 60+. Obserwując nie tylko tych znajomych, ale również zupełnie przypadkowych, podzieliłam ich na dwie grupy: radośni i smutasy. Smutasy głównie siedzą w domach, narzekają na wszystko, oglądają niezbyt wartociowe seriale lub czytają głupawe gazety i czekają… chyba na śmierć? Radośni, choć może raczej należy ich nazwać aktywnymi, potrafią zorganizować sobie prawie każdy dzień. Przykłady? Oto moi sąsiedzi: Pani Maria mnóstwo czyta – nie stać jej oczywiście na kupowanie książek, więc korzysta z biblioteki, gdzie również przegląda czasopisma, bierze udział w spotkaniach PTTK, chodzi na wystawy i do kina, a poza tym raz w roku funduje sobie naprawdę daleką podróż – dlatego na co dzień żyje dość skromnie. Ostatnio była w Indiach. Pan Stanisław – śpiewa w chórze, ma naprawdę świetny głos. Pani Marylka udziela korepetycji, zajmuje się wnukiem, ma działkę, wszędzie jej pełno.<br /><br />Ale co mnie w nich naprawdę urzeka? Każde z nich zauważa, że wokół niego są inni, którym można pomóc, choćby z racji większej ilości wolnego czasu. Dlatego pani Maria bez problemu zanosi do wypożyczalni moje książki, czasami korzystając z mojego bibliotecznego konta; pani Marylka (nawet w największy mróz!) bez wahania pojedzie do szpitala aby zapisać mnie na badania lub zrobi zakupy, a pan Stanisław pomoże wtachać wózek… Znam też panią, która dla przyjaciół swoich dorosłych dzieci zrobi sałatkę tylko dlatego, że wie, że oni naprawdę chętnie ją zjedzą :).<br />Mam nadzieję, że starość, a potem śmierć zastanie mnie w grupie tych radosnych i aktywnych :)Mufinkahttp://www.blogger.com/profile/13989735021865311125noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-9198453007317787377.post-1369885862998444292010-02-17T17:35:00.001+01:002010-02-17T17:38:01.347+01:00HUMANIZM MARKETINGOWYWiększość codziennych zakupów robię na bazarku – wiosną, latem i jesienią polubiłam tam chodzić. Dokoła pachnące warzywa i owoce, znajomi sprzedawcy, gwar i rozmowy. Nawiązując do mojego zachwytu bazarowymi kolorami i zapachami, znajoma mówi o nowym odkryciu – humanizmie marketingowym – nowym podejściu do konsumenta. Tęgie głowy myślą i myślą, opracowują projekty, za które dostają odpowiednio duże wynagrodzenie i dochodzą do wniosku, że najlepszym specjalistą w tej dziedzinie jest… pani Helenka z osiedlowego zieleniaka: bo swoim zachowaniem sprawia, że klient do niej wraca i robi zakupy. Jak to się dzieje? Pyta o zdrowie męża lub dzieci, samopoczucie, gdy wie, że szukasz pracy, pociesza, podsuwa pomysły itd. Prawdopodobnie robi to ze zwykłej ludzkiej życzliwości lub babskiej ciekawości (ale tej mile widzianej) i nawet nie wie jaką jest super specjalistką w dziedzinie obsługi klienta :)Mufinkahttp://www.blogger.com/profile/13989735021865311125noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-9198453007317787377.post-61239635972207391302009-12-31T11:12:00.002+01:002009-12-31T11:21:00.392+01:00DROGA PANI Z TELEWIZJI...Ostatnio bardzo, bardzo rzadko oglądam jakąkolwiek telewizję. O tym co dzieje się w kraju i na świecie dowiaduję się z ulubionej stacji radiowej lub zerkam do Internetu. W tym tygodniu miałam możliwość obejrzenia fragmentów ważnego serwisu informacyjnego oraz telewizji śniadaniowej. Wniosek? Nie żałuję, że odbiornik TV włączam sporadycznie. Czułam się zarzucona totalną medialną papką – quasi ważnymi tematami. No bo cóż mnie obchodzi, kto z show-biznesu wziął ślub w mijającym roku lub rozstał się z kolejną wielką (tym razem na śmierć i życie) miłością? Dlaczego niektórzy z wypiekami na twarzy i sensacją w głosie ogłaszają, że oto początkująca aktorka w wielkiej tajemnicy ochrzciła swoje dziecko? Jak długo można wałkować sprawę kradzieży bądź co bądź symbolu-tablicy, pokazując przy tym ciągle te same zdjęcia? Co w moim życiu zmieni fakt, że jakaś tam komisja śledcza nie może się porozumieć odnośnie przesłuchania kolejnych świadków? Nie interesuje mnie też czy sławny reżyser na zawsze zamknie się w swoim domu w Szwajcarii aby uniknąć odpowiedzialności za swój niecny występek z młodości. Medialny szum, pozorny blichtr i wciskanie kitu, że muszę to wszystko wiedzieć, bo inaczej będę niedoinformowana i oczywiście nie „na bieżąco”. Otóż nie muszę, a nawet nie chcę tego wiedzieć, kompletnie mnie to nie interesuje. Jestem dziwna? Nienowowczesna? No i dobrze!<br /><br />Prawdziwe życie jest tu i teraz: moja rodzina, moi przyjaciele i niektórzy znajomi.<br />Podsumowując rok nie zastanawiam się nad życiem medialnych gwiazd i celebrytów. Myślę, czy dobrze przeżyłam ten czas, czy kogoś bardzo skrzywdziłam, czy byłam dobrą mamą i żoną; jaką jestem siostrą i córką? Co muszę w sobie poprawić? Dziękuję za zdrowie, różne doświadczenia, majowy weekend u rodziców przyjaciółki, wspaniałe rodzinne wakacje, jesienny wypad nad morze, czasem bardzo spontaniczne spotkania ze znajomymi, przedświąteczny bardzo smaczny obiad z przyjaciółmi, ogromną pomoc ze strony bliskich, kilka przeczytanych książek (plus mnóstwo niedoczytanych), urodzinową chińszczyznę zafundowaną przez męża i jedzoną na dywanie… :)To jest moje życie. Nie zamykam się na świat, bo przecież jestem jego częścią. Ale zdecydowanie odrzucam to, czego naprawdę nie potrzebuję do szczęścia, ponieważ definiuję je w zupełnie inny sposób.<br /><br />Do siego roku!Mufinkahttp://www.blogger.com/profile/13989735021865311125noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-9198453007317787377.post-50712222903924593392009-11-29T20:11:00.004+01:002009-11-29T20:14:31.441+01:00UPARCIE I SKRYCIEListopad zawsze skłania mnie do refleksji dotyczącej życia, nie tylko w jego ziemskim wymiarze. Primo: rozpoczyna się świętem ku czci Wszystkich Świętych oraz Dniem zmarłych, secundo: kończy się nieco bardziej prozaicznie – moimi urodzinami. Nie sposób więc nie dokonywać podsumowań. W dzieciństwie bałam się snutych przez babcię zaduszkowych opowieści, z upływem czasu polubiłam te pierwsze listopadowe dni pełne zadumy, ale też krzątaniny. Ciekawi mnie, jak długo jeszcze wśród polskich katolików będzie pokutować stwierdzenie, że pierwszy listopada to dzień smutno-refleksyjno-cmentarny… <br />Teraz wiem, że potrzebuję zatrzymania się, przemyślenia pewnych kwestii, zastanowienia się nad celem i sensem życia, określania priorytetów. Ostatnio odwiedziłam rodzinne strony. Razem z mamą wspominałyśmy sąsiadów moich dziadków – z jednego bloku przez dwadzieścia lat zmarło tak dużo osób… Co po nich zostało? Pamięć – lepsze lub gorsze wspomnienia, śmieszne historyjki, echa sąsiedzkich pogaduch. Jedno jest niezmienne: wszystkich zapamiętałam jacy byli w stosunku do innych – to chyba określa nasze człowieczeństwo i to po nas zostanie – stosunek do drugiego człowieka. <br />Ten listopad był dla mnie wyjątkowy: przemyślenia o życiu i śmierci, kolejne urodziny i nowe życie. W głowie zamęt, trochę zaskoczenie, obawy, ale finalnie wielka radość. Takiego listopada w moim życiu jeszcze nie było :) Dlatego wybaczcie to dość długie blogowe milczenie.Mufinkahttp://www.blogger.com/profile/13989735021865311125noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-9198453007317787377.post-22658690199089854382009-10-31T09:38:00.002+01:002009-10-31T09:53:32.992+01:0031.10.2008<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQfDPrwZnciSZgwlusq5W4lsI20Pfee-ESYJCneD9R5OatR_8bCNZQK4iPZpkaEklJMqVMG7yEBFF7kO8jm04MV-QjDAHdLw4VKc1r2JQYMF5ImDq6MBowFbxAmo4TGWlif7sLin2Ytg8/s1600-h/fot.+Micha%C5%82+Matysiak_20090722_0082.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 214px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQfDPrwZnciSZgwlusq5W4lsI20Pfee-ESYJCneD9R5OatR_8bCNZQK4iPZpkaEklJMqVMG7yEBFF7kO8jm04MV-QjDAHdLw4VKc1r2JQYMF5ImDq6MBowFbxAmo4TGWlif7sLin2Ytg8/s320/fot.+Micha%C5%82+Matysiak_20090722_0082.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5398684459903107554" /></a><br />Anna Świrszczyńska, Macierzyństwo<br />Urodziłam życie. Wyszło krzycząc z moich wnętrzności<br />i żąda ode mnie ofiary z mojego życia<br />jak bóstwo Azteków.<br />Pochylam się nad małą kukiełką,<br />patrzymy na siebie czworgiem oczu.<br /><br />- Nie zwyciężysz mnie - mówię.<br />Nie będę jajkiem, które rozbijesz wybiegając na świat,<br />kładką, po której przejdziesz do własnego życia.<br />Będę się bronić.<br />Pochylam się nad małą kukiełką,<br />spostrzegam drobny ruch drobnego paluszka,<br />który jeszcze tak niedawno był we mnie,<br />w którym płynie pod cienką skórą moja własna krew.<br />I oto zalewa mnie wysoka jasna fala pokory.<br />Bezsilna, tonę.<br /><br />Czy to samą siebie tak wielbię w owocu swego ciała,<br />czy oddaję się na ofiarę<br />ludożerczemu bóstwu instynktu?<br />Skądże wezmę siłę, by się oprzeć temu,<br />co tak bardzo słabe?<br /><br />Potrzebna małej kukiełce jak powietrze,<br />daję się bez oporu połknąć miłości,<br />jak powietrze daję się połykać<br />jej drobnym, chciwym życia płucom.Mufinkahttp://www.blogger.com/profile/13989735021865311125noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-9198453007317787377.post-72944288609449163832009-10-08T20:09:00.001+02:002009-10-08T20:11:12.088+02:00RÓŻOWY PAŹDZIERNIKCo roku właśnie ten miesiąc poświęcony jest profilaktyce raka (piersi oraz szyjki macicy), czego symbolem stała się, chyba znana wszystkim, różowa wstążeczka. I bardzo dobrze! Trzeba uświadomić kobietom, że odpowiednio wcześnie wykrytą chorobę można CAŁKOWICIE wyleczyć. W mediach tyle szumu, pojawiają się reklamy z udziałem sławnych pań, wydawane są specjalne kalendarze, organizowane marsze i happeningi. Sama znalazłam dwie strony internetowe: www.zrobcytologie.pl (tu naprwdę "mocny" plakat) oraz www.rakszyjki.pl Jednak statystyki są zatrważające – do gabinetów w celu wykonania cytologii w Warszawie zgłasza się co dziesiąta kobieta, poza stolicą – co dwunasta. Chyba dwa lata z rzędu klęskę poniosła akcja wysyłania zaproszeń na bezpłatne badania. Sukcesem okazują się jak zwykle oddolne inicjatywy obywatelskie. Pierwsza: zorganizowana przez panią (nie pamiętam czy urzędniczkę czy pielęgniarkę) – wyjazd kobiet do większego miasta, wizyta w gabinecie, a potem wspólny wypad do kawiarni i luźne rozmowy. Druga: nawoływanie przez proboszczów z ambon (zwłaszcza w małych miasteczkach).<br />Ja również od kilku lat co roku regularnie poddaję się temu badaniu. Od dwóch lat przywiązuję do tego szczególną uwagę, gdyż wiem, że jestem w tzw. „grupie ryzyka”. Dziwi mnie tylko fakt, że wszędzie słychać „cytologię należy wykonywać co roku”, a w mojej przychodni można skorzystać z bezpłatnego badania w ramach „Programu profilaktyki raka szyjki macicy”, co trzy lata! Nie chodzi mi o te 30 zł, które mam wydać, interesuje mnie jak jest naprawdę. Choć w gruncie rzeczy te trzydzieści złotych to, przyznacie chyba, bardzo niska cena za życie…Mufinkahttp://www.blogger.com/profile/13989735021865311125noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-9198453007317787377.post-16180674633083804502009-10-01T09:51:00.002+02:002009-10-01T09:55:25.372+02:00JESIEŃ W KUCHNI<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFl9L5Agm7IiXmQYgGqZkQdqu1l4MUbmkqTYD2RefMfSQ8KjXJhVqh5guZcNWSwyRZp_Sr-OnwIoNi2JgZbVFIsRQ_xUfjXke8UBIKvDgDRVzhBAwcsborgZhzaSXivi-p47cAQG1_2Ao/s1600-h/fot.+Inga+Matysiak_20090921_0631.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 240px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFl9L5Agm7IiXmQYgGqZkQdqu1l4MUbmkqTYD2RefMfSQ8KjXJhVqh5guZcNWSwyRZp_Sr-OnwIoNi2JgZbVFIsRQ_xUfjXke8UBIKvDgDRVzhBAwcsborgZhzaSXivi-p47cAQG1_2Ao/s320/fot.+Inga+Matysiak_20090921_0631.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5387536765487315634" /></a><br /><br /><br />Ta pora roku skłania mnie do przyrządzania bardziej sycących potraw oraz kuchennych eksperymentów. W tym roku ugotowałam już oczywiście zupę dyniową i pokusiłam się o wprowadzenie nowych pozycji do naszego domowego menu.<br /><br />1. Zupa dyniowa – hit sprzed kilku lat, zawsze wychodzi. Dynia, masło lub oliwa, bulion drobiowy, pieprz, czosnek. Można konsumować z grzankami lub groszkiem ptysiowym. Sycąca i optymistycznie pomarańczowa :)<br /><br />2. Sos żurawinowy – tegoroczne odkrycie! Świeżą żurawinę gotować z cukrem (koniecznie przykryć garnek, gdyż podczas obróbki żurawina pęka), po 15 minutach dodać pokrojone w cząstki jabłko, doprawić łyżeczką chrzanu lub musztardy. Wyśmienity smak!<br /><br />3. Zapiekanka ziemniaczana (ziemniaki + mięso mielone + cebula + pieczarki) – zawsze bałam się takich dań, i słusznie, ponieważ ostatnia taka potrawa udała się połowicznie. Rada na przyszłość: ziemniaki lekko obgotować, a cebulę podsmażyć. W sam raz na chłodne jesienne popołudnia.Mufinkahttp://www.blogger.com/profile/13989735021865311125noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-9198453007317787377.post-62599442819378329162009-09-24T11:55:00.000+02:002009-09-24T11:57:28.876+02:00DZIECIĘCE MIMESIS*Moje ostatnie internetowe „odkrycie” dotyczy dziecięcych zabawek. Oto co znalazłam: bawełniane ciasteczka, warzywa, bawełniany kebab, pizzę, plastikowe lody itd. Wszystko to piękne, wykonane estetycznie (dość drogie). Cel: do zabawy w sklep, dom, restaurację. Ile możliwości zastosowania owych produktów! Jakie pole do popisu! Wyobrażacie sobie tak zastawiony stół? Nic tylko konsumować oczami :) A sklep? Asortyment rodem z supermarketu. Po co to wszystko? Czy do zabawy w warzywniak nie można wykorzystać po prostu klocków? Żółty niech będzie cebulą, czerwony burakiem lub rzodkiewką, pomarańczowy marchewką, brązowy ziemniakiem a niebieski fasolą – dlaczego nie? Starsze dzieci mogą ulepić warzywa z plasteliny, modeliny lub masy solnej – to świetny sposób na rodzinne deszczowe popołudnie. Oczywiście łatwiej zakupić cały pakiet on-line niż brudzić ręce.<br /><br />Z nutką nostalgii wspominam swoje dzieciństwo. W dziedzinie zabawek było tak jak w życiu – raczej szaro i sztampowo. Za to jakie pole do działania dla wyobraźni! Hitem wśród dziewcząt były widoczki (kto pamięta cóż to było?) – każda starała się zrobić najładniejszy. Zabawa w teatr? Jasne! Wystarczył koc, dwa krzesła, kilka drewnianych łyżek (kukiełki), trochę włóczki, materiału – i gotowe. Domek na drzewie? Czemu nie? We trzy siedziałyśmy na orzechu, jadłyśmy mirabelki lub kanapki przygotowane przez babcię, patrzyłyśmy z góry na ludzi i myślałyśmy, że nikt nas nie widzi :)<br />Dziś można kupić plastikowy, naprawdę piękny domek i postawić w ogrodzie ku uciesze maluchów. Wystarczy, bagatela, 1000 zł. Zakup lalki wypełnionej ciepłym płynem tak, aby imitowała dotyk ludzkiej skóry także nie stanowi problemu. Czy dzieciom to jest naprawdę potrzebne? Mam wrażenie, że mimesis sięgnęło bruku… Od czasów Arystotelesa nie zmieniło się na pewno to, że dzieci potrzebują miłości rodziców i ich uwagi. Bo zabawki to rzecz nabyta…<br /><br />* Mimesis to kategoria pochodząca z założeń estetyki starożytnej, oznacza naśladowanie rzeczywistości w sztuce, czyli wymóg, aby dzieło sztuki było odwzorowaniem rzeczywistości. Teorię tę rozwinął i dokładnie omówił Arystoteles w swoim dziele „Poetyka”.Mufinkahttp://www.blogger.com/profile/13989735021865311125noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-9198453007317787377.post-76942765237145904072009-09-21T11:38:00.001+02:002009-09-21T14:38:45.186+02:00JESIENNE PORZĄDKI<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhu5CUPV-gPZzzI1X5WKonq0MQmZetPCNkp_ZVPpFMAdZQ4UzIQlDv4wfsWhYhkeinLzr7mulKvubVs5UZ7LW4cudt7hHP4cpDZ3RkqN9IyKWC8KRCFt68txvOwfoYAfc-FPKFOWA9CXMg/s1600-h/20071013_fot.+Inga+Matysiak_0291.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 240px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhu5CUPV-gPZzzI1X5WKonq0MQmZetPCNkp_ZVPpFMAdZQ4UzIQlDv4wfsWhYhkeinLzr7mulKvubVs5UZ7LW4cudt7hHP4cpDZ3RkqN9IyKWC8KRCFt68txvOwfoYAfc-FPKFOWA9CXMg/s320/20071013_fot.+Inga+Matysiak_0291.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5383854329600399122" /></a><br /><br />W powietrzu czuć jesień – piękna słoneczna pogoda brata się z porannym i wieczornym chłodem. Tak, lato ma się ku końcowi. Powoli chowam letnią garderobę, jej miejsce zajmą miękkie swetry, lekkie kurtki, sztruksowe żakiety i szaliki. „Układam” także samą siebie, na nowo ustalam priorytety, chcę uporządkować pojawiający się ostatnio chaos. Co jest dla mnie najważniejsze? Czemu poświęcić więcej czasu, a z czego ostatecznie zrezygnować? Jakie wartości definiują życie mojej rodziny? Jaką chcę być kobietą? W sobotę „podładowałam” nieco swoje akumulatory i zdaje się, że powoli wychodzę na prostą. Chcę żyć przede wszystkim świadomie. Wiem co dobre dla moich bliskich, bo podpowiada mi to nie tylko moja intuicja. Będę słuchać tych, których poglądy wydają się być „niepopularne” i zbyt wymagające dla świata w myśl zasady „tam skarb twój, gdzie serce twoje”.Mufinkahttp://www.blogger.com/profile/13989735021865311125noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-9198453007317787377.post-5205747689883509982009-09-11T14:40:00.001+02:002009-09-11T14:42:21.194+02:00OSIOŁEK W KIERACIECzuję się jak osioł w kieracie. Żyję w systemie: zmiana pieluchy – owsianka – zabawa – usypianie – zmiana pieluchy – spacer - obiadek (pierwsze danie) - zmiana pieluchy – zabawa - obiadek (drugie danie) – spacer/zabawa - zmiana pieluchy – deser - popołudniowy marud - próba usypiania – kaszka – zabawa – kąpiel - próba usypiania – sen – karmienie – sen - zmiana pieluchy – karmienie – karmienie - karmienie… Od prawie 11 miesięcy nie przespałam całej nocy, czterogodzinny sen (w jednym ciągu) przydarzył mi się kilka razy. Jestem zmęczona. Nie wiem co zrobić aby Mały nie budził się w nocy co godzinę lub półtorej…<br /><br />W takich momentach przypominam sobie pewną opowieść. Jeden z moich ulubionych świętych miał zwyczaj codziennej medytacji – opierał ją na zwykłych zdarzeniach obserwowanych w ciągu dnia. Pewnego razu, wieziony przez znajomego na dworzec kolejowy, zobaczył osła chodzącego w kieracie. Zwierzę wprawiało w ruch maszynę, która z kolei nawadniała całą winnicę. I wtedy święty pomyślał: „gdyby osiołek miał marzenia o dalekich podróżach i rzeczywiście się w nie wybrał, winnica by uschła. Codzienna, mozolna i nudna praca zwierzęcia pozwala wzrastać latoroślom i dawać wspaniałe owoce.”<br /><br />Marzę o wspaniałej, interesującej podróży, ale jeśli w tej chwili wyprzęgnę się z kieratu dnia codziennego, moja latorośl nie da sobie beze mnie rady. Przeczekać, zrobić plany i być dobrej myśli. Przed nami wspaniały świat i mnóstwo ciekawych wypraw.<br /><br />A zmęczenie? Ustępuje gdy mała buzia uśmiecha się i pokazuje „jak robi lew” :)Mufinkahttp://www.blogger.com/profile/13989735021865311125noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-9198453007317787377.post-67446479051619954352009-09-08T07:06:00.001+02:002009-09-08T07:09:07.328+02:00OSIEM„Para kochanków żyła rozdzielona wodami Bosforu. Co noc, po ciężkim dniu pracy, mężczyzna zanurzał się w tych wodach, aby dotrzeć do drugiego brzegu w poszukiwaniu swej ukochanej. I gdy dysząc, stawiał swoje stopy na plaży, pozdrowieniem tej czarującej kobiety były zawsze te same słowa:<br />- Kochany mój, czy mnie kochasz?<br />To pytanie mieszało się z hukiem fal i wbijało w jego pierś, poruszając najbardziej rozpaczliwe uczucia. Tu tkwił korzeń tragedii. Wysiłek całego dnia pracy, zimne wody cieśniny, długa przeprawa wpław niewiele znaczyły w oczach ukochanej. Istotnie ważne były te trzy słowa: Tak, kocham cię.”<br /><br />Antonio Vazquez, Małżeństwo na nowe czasyMufinkahttp://www.blogger.com/profile/13989735021865311125noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-9198453007317787377.post-26185302353284935372009-09-07T21:51:00.001+02:002009-09-07T21:53:18.010+02:00KAWOWY ODWYKPowinnam pić mniej kawy. Zdecydowanie. Jednak powstrzymanie się bywa po prostu niewykonalne. Ulubiony kubek, półtorej łyżeczki brązowych granulek, nieco cukru, gorąca woda i duuuużo mleka = energia na pół dnia :) Niestety, zamiast delektować się tak przygotowanym napojem, wypijam go duszkiem lub dwoma, na stojąco w ogromnym pośpiechu – a co najgorsze, na czczo. Dziś zanotowałam progres, ponieważ „kawkowałam” po śniadaniu.<br /><br />Plan: przestać codziennie pić kawę (wypłukuje żelazo, po niej można być bardziej nerwowym etc.), ewentualnie zastąpić ją zdecydowanie łagodniejszą Inką. Problem jednak polega na tym, że kompletnie nie umiem przyrządzić smacznej kawy zbożowej :(<br /><br />Trzymajcie kciuki…Mufinkahttp://www.blogger.com/profile/13989735021865311125noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9198453007317787377.post-31228998985418343022009-09-04T20:04:00.000+02:002009-09-04T20:06:09.548+02:00EGOIZM ZA 200 ZŁMam do dyspozycji 200 zł. I to stanowi problem… Czuję się trochę jak szewczyk z legendy o złotej kaczce – wprawdzie nie muszę tego wydać jednego dnia, ale powinnam kupić coś tylko sobie. Taki kompletnie egoistyczny prezent :) Tylko co to ma być? Zupełnie nie mam pomysłu… Kiedyś wydałabym te pieniądze w księgarni, jednak dziś trochę mi ich szkoda na książki. Ostatnio zapisałam się do biblioteki i widzę plusy tej sytuacji: oszczędności w domowym budżecie (no, może niezupełnie), więcej miejsca w mieszkaniu i spacery do wypożyczalni. Jakiś kosmetyk? Perfumy mam, puder, cienie do powiek, szminkę i tusz także. Może wystrzałowy ciuch? W tamtym tygodniu kupiłam świetną żakieto-marynarkę. Hmm – a biżuteria? Dwa tygodnie temu zostałam posiadaczką bardzo ładnej srebrnej obrączki.<br /><br />O matko, czy naprawdę nie stać mnie na wymyślenie czegoś sensownego? Jak widać, szczere chęci są, jednak brak koncepcji… Wydobyć, wydobyć z siebie szczyptę najbardziej egoistycznego zdrowego egoizmu – oto jest zadanie!Unknownnoreply@blogger.com21